Nie wiem doprawdy, co to się dzieje:
Mundek to smutny, to znów szaleje
Raz wściekle beczy, raz głośno szlocha,
Czy on tak tęskni? A może kocha?
Nie wiem. To dla mnie wielka zagadka
może mu w głowie mąci sąsiadka
co już rzuciła mu mimochodem
że w góry szybciej by samochodem
dotarł, niż tam się pociągiem tłuc
i tak jest w życiu, że "chcieć to móc"?
Skoro go rozpacz pcha w stronę gór
skoro wnerwiony siedzi jak knur
może niech jedzie? W końcu to jego
miejsca kochane. Może dlatego
gnie go nostalgia? On już w pociągu
wspominał wojaż swój na wyciągu
i krajobrazy, serki, kwaśnicę
góralskiej baby barwną spódnicę...
Nie wiem co dalej. Wciąż jestem w kropce
Mundek pod oknem buduje kopce
ogniska pali, wysyła znaki
śmieją się z niego chełmskie chłopaki
że w głowie siano, na karku kłaki,
A on od dawna taki...nijaki...,
tylko wciąż drze się tak przejmująco!
(Przeprawę miałam z bloku zarządcą:
że "wciąż hałasy", "czy sobie radzę?"
i "czy się wreszcie stąd wyprowadzę?)!
Radź co mam robić. Bo być nie może
by tak mi beczał o każdej porze!
by tak mi beczał o każdej porze!
:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz