czwartek, 27 września 2012

Wariatka?

Boże...Ja nie pojmę Marka...
Co ten facet chce od garnka?
Toż to chyba sama cnota
że nie siedzi się w galotach
tylko tak urozmaica
i wciąż zaskakuje?

A że talent mam muzyczny
i w dodatku głos liryczny
to mu wieczór romantyczny,
no ciut może masakryczny(?)...,
urządziłam w dzień czwartkowy.
Czemu nie pojmuje?

Nie docenia w kapeluszu
ani też w kozaczkach z pluszu
ani w czapce, ni w szlafroku
z warkoczami źle, źle w koku
Już doprawdy nie mam weny,
co pokazać dzisiaj...

A ten ciągle brwi unosił!
O coś mnie namolnie prosił?
Nie wiem czego oczekiwał,
gdy się tak dziwacznie kiwał
i pod nosem coś mamrotał
podobny do misia...
Próbowałam już wszystkiego
ładnego... (nie dziwacznego!)
a on niby był w zachwycie...
Chyba ludzie nie wierzycie
jak Wam pisze, że wariatka,
irokeza nosi?
 
A więc czas na pewne zmiany
i od dziś Marku mój kochany
Ania będzie jak flak nudna,
upodobni się do pudla,
bez polotu, choć z lokami.
JESZCZE BĘDZIESZ PROSIŁ !!!
:P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz