środa, 26 września 2012

Żaba

Siedzi w kuchni Marka mama
szczęśliwa, że jest dziś sama
że w gościnę nikt nie wpada
bo doprawdy - nie wypada
przyjąć gości w takim huku
Od godziny palec w uchu
trzyma, bo z pokoju syna
dobiega wciąż (czy to kpina?):
re re kum kum jak z horroru

Trzeba być bez krzty honoru
by zawodzić tak upiornie!
Jakże męczy się potwornie!
Wodzi wzrokiem dookoła
pot  mankietem ściera z czoła
i rozważa czy kułakiem
czy też ostrzej, bo tasakiem
sprawę pójść zakończyć krótko.
Ech... Pomyśli o tym jutro,
bo za ścianą (Boże - dzięki!)
rozwarł już Orbison szczęki
i po ludzku brzmi muzyka...
Zajrzy jeszcze do budzika
(tego co to do niej gada)
i pobiegnie do sąsiada
- może nie śpi? - I przeprosi
że syn w życie swoje wnosi
takie dźwięki, co to właśnie
(niech to piorun jasny trzaśnie!)
wydobyły się z laptopa...
 Do sąsiada mówi: Wtopa,
jest sąsiedzie mój kochany!
Wiem, syn utalentowany
poetycko. Lecz muzycznie
pogrąża się dramatycznie!
Sąsiad rzecze: Pani Wando
rozwiązanie jedno na to:
odciąć dopływ internetu!
Niech nie wyje do kotletów
to zjawisko z wschodu rodem
co między prawdą a Bogiem
jedynie tyle umiała:
"była sobie żabka mała..."
a poza tym - beztalencie!
Zaklaskała w tym momencie
Marka mama. I do domu
nie mówiąc nic i nikomu
powróciła niespodzianie
przeszukała swe mieszkanie
namierzyła kabel wrogi
co zakłócił spokój błogi
i tasakiem rozwiązała
znajomość, której się bała,
że ją w kaftan wnet zamota.
Po sekundzie ta niecnota
- Ania - co swe kum kum wyła
na amen się zawiesiła...
Marek z lekka zaskoczony
lecz z cicha zadowolony
że zamilkło dziewczę drogie
i iść może w senki błogie
:)

































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz